W tym miejscu opisuję kilka przykładów udanych zabiegów, które na pewno zainteresują Państwa, a które uprzejmie pozwolę sobie opublikować tutaj w porozumieniu z właścicielami.

Dzięki temu inni właściciele zwierząt mogą dowiedzieć się o tym więcej. Wiele z tego wydaje ci się pewne, jak „cudowne lekarstwa”, ale czy tak jest naprawdę? Nie, tego właśnie doświadczają dobrze „wtajemniczeni” lekarze, którzy głęboko zajmowali się naukami genialnego Samuela Hahnemanna.

Dowiesz się ode mnie, co jest przyczyną choroby, czego używam do leczenia choroby i prawie zawsze doświadczysz, że tak naprawdę „zniknęła” na zawsze.

 


Prinz

Prinz został mi przedstawiony w sierpniu 2017 roku. Ten żółto-złoty kocur był już znany mi jako pacjent. Musiałem go już raz "załatać" po kłótni z psem.

Tym razem jednak wyglądało to gorzej niż beznadziejnie.

Biedak zdołał się "wczołgać" do domu, wlokąc się tylko na tylnych łapach. Kręgosłup w okolicy miednicy miał zapaść. Nie było żadnej reakcji na kłucie igłą w nogi lub ogon. Tak więc, na dobre lub na złe, zaleciłem uśpienie zwierzęcia. Jego opiekunka błagała o próbę ratunku, pomimo powagi kontuzji i prosiła o ostatnią szansę dla jej kota. Spełniłem więc jej życzenie i zrobiłem co mogłem.

Jedyne, co brałem pod uwagę w czasie leczenia, to tylko homeopatyka.

Aby uspokoić właścicielkę powiedziałem jej, że mają one również działanie łagodzące ból. Następnego ranka właściciel zadzwonił do mnie i pełen radości poinformował, że stan Prinza jest trochę lepszy. Po dwóch kolejnych zabiegach kot nadal był nieco „chwiejny” ale już tydzień później całkowicie wyzdrowiał.

Może się to wydawać wręcz niewiarygodne ale istnieją nagrania wideo i zdjęcia, które potwierdzają opisany przypadek.

Dla homeopaty historia Prinza nie jest nowością, ponieważ taki wie, że zabiegi homeopatyczne często czynią cuda.

Biografie znanych homeopatów i opisy przypadków wyleczenia chorób mówią same za siebie i są tego świadectwem

Nelly

Nelly to Labrador urodzony w sierpniu 2007 roku. Pod koniec listopada 2015 została mi przedstawiona, ponieważ miała ropną wydzielinę z pochwy. To był mój pierwszy przypadek, w którym podjęłam decyzję o leczeniu infekcji macicy bez antybiotyków i wyłącznie homeopatią.

 

 Nie była to łatwa decyzja, jeśli chcesz uniknąć chirurgicznego usunięcia macicy. Leczenie antybiotykami zawsze trwa kilka tygodni. Znam taki przypadek z 6 tygodniową kuracją, której suka niestety nie przeżyła.

 Nie tak z Nelly, ku mojej wielkiej radości. Była leczona czterokrotnie w grudniu 2015 roku, a jej stan poprawił się bardzo dobrze zaraz po drugim zabiegu. Nelly była w mojej praktyce w wieku 8 lat i miała już kilka innych chorób przewlekłych. Te wszystkie inne schorzenia leczyłem homeopatią. W dowód mojej wdzięczności szczęśliwy właściciel przekazał mi:

 „Doktorze, dziękuję bardzo, Nelly nigdy nie sprawiała nam takiej radości jak teraz, dzięki dobremu leczeniu”. Mogli spędzić razem kolejne 4 piękne lata i odeszła od nas w grudniu 2019 roku.


Przykład praktyki:

Kot Theo.

 

Kocur Theo został mi przedstawiony w czasie dyżuru pogotowia. Jego opiekunowie zauważyli, że od jakiegoś czasu nie miał apetytu i przestał jeść.

Podczas badania zauważyłem powiększony brzuch z nagromadzonym płynem i nie mogłem już wyczuć pęcherza.

Postanowiłem kota cewnikować. Rezultatem cewnikowania okazało się kilka kropel krwawego moczu.

W celach diagnostycznych zdecydowałem się wówczas na otwarcie ściany jamy brzusznej (laparotomia).

Jelita kota opływały w mocz. Szacunkowo była to ilość 150-200 ml moczu.

Zauważyłem, że brzegi otworu pęcherza były już pokryte ziarniną, tj. pęknięcie nastąpiło jakiś czas temu.

Wyjaśniłem opiekunom, że rokowania po tak długim samozatruciu jest raczej negatywne. Opiekunowie postanowili zrobić wszystko, co jest możliwe aby ratować kota.

Czy po takim zatruciu pacjent tolerowałby skutki uboczne tradycyjnych leków? Mocno w to wątpiłem.

Poza srebrem koloidalnym zastosowałem tylko leki homeopatyczne. I wbrew wszelkim rokowaniom, dzięki takiej metodzie kuracji i po dwóch kolejnych kuracjach kot Theo znów stał się całkowicie zdrowy.


„Bubi“

 

 Papużk „Bubi” została mi przedstawiona o północy. Jego Pani zauważyła, że nie wydaje już dźwięku. Zajrzała do klatki i nie widziała go już na grzędzie. Był na podłodze klatki, obracając się bez przerwy, zawsze na swoim miejscu.

 

Po dokładnym zbadaniu chciałem wstrzyknąć coś z „normalnej” weterynarii. Ale intuicyjnie wybrałem inny lek homeopatyczny w potencji C. Następnie owinąłem pacjenta i przekazałem go jego kochance ze słowami:

  „Zamiast umrzeć jutro rano, jutro będzie zupełnie zdrowy”.

 

Następnego ranka jego Pani znalazła go siedzącego na grzędzie i ćwierkała radośnie do niej i bardzo ją uszczęśliwiała. Z powodu choroby nie potrzebował już wizyty w mojej praktyce i mieszkał ze swoją opiekunką przez dobre 8 lat. 


Kasper“

Kot "Kasper", bezdomny, czarno-biały "towarzysz" i niewykastrowany, urodzony około maja 2017 roku, został na szczęście adoptowany przez uroczą rodzinę. Oznacza to, że od czasu do czasu dostawał coś do jedzenia, gdy polowanie nie przynosiło mu większych sukcesów, a od czasu do czasu pozwalano mu też na głaskanie. Jednak po masywnej walce z kuną, jego „Pan” musiał go do mnie przewieźć – z poważnymi obrażeniami. Wyglądał na ciężko pobitego, po lewej stronie stawu biodrowego były 3 okrągłe rany, podobno od zębów napastnika. Dalej na udzie pojawił się miękki, ciepły guzek. Po nakłuciu grubą igłą do nakłuwania wytrysnęła śmierdząca ropa. Lekko uśpiłem kota, otworzyłem guzek i przepłukałem ranę roztworem nadmanganianu potasu, a następnie leczyłem, tak jak to robiłem wiele razy wcześniej, kombinacją srebra koloidalnego i leków homeopatycznych. Właściwie myślałem, że jak to zwykle w takich przypadkach jest konieczne, następnego dnia będę musiał ponownie opłukać ranę. Żaden, efekt zabiegu zachwycił mnie i klienta, rany praktycznie się zagoiły. Nie musiałem już robić więcej opieki! Zrobiliśmy coś dobrego dla tego zwierzaka, zęby "Kasperka" były bardzo intensywnie czyszczone. Zdrowe zęby są dla zwierząt najważniejsze, więc chciałbym omówić to bardziej szczegółowo później. Złe zęby są przyczyną wielu chorób. W tym przypadku jednoznacznie wykazano, jaką przewagę ma takie leczenie nad leczeniem antybiotykami. Znacznie szybsze gojenie się ran oraz mniejsze obciążenie wątroby i nerek.

 

Jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym wspomnieć lub zadać pytanie do refleksji nad codziennością życia codziennego w gabinecie weterynaryjnym:

 

Czy lekarz alopatyczny mógł sobie pozwolić na poświęcenie tak dużej ilości czasu na leczenie każdego pacjenta lub klienta?

 Te poczekalnie są często pełne, trzeba zrobić prześwietlenia i USG, pobrać krew, a potem wszystko ocenić. Wiele rzeczy jest znacznie szybszych w porównaniu z homeopatą, ale to, na co tylko niewielu klientów bierze pod uwagę, to niestety także decyzja, który lek jest stosowany i rozliczany w interesie przemysłu farmaceutycznego.

 

Jak już powiedziałem i jeszcze raz wyraźnie to powtarzam,

 leczenie objawów za pomocą „konwencjonalnej” weterynarii jest znacznie łatwiejsze niż przyczynowe i trwałe leczenie choroby za pomocą homeopatii. Niestety ta pierwsza jest w większości przypadków również znacznie droższa dla klienta.


Nach oben